Historia śmiałowickiego browaru

 

<< powrót



Grafika

Ważnym źródłem dochodu jezuitów był śmiałowicki browar, wybudowany zaledwie w kilka lat po przejęciu przez nich śmiałowickich dóbr. Lokalizację browaru osobiście wyznaczył przybyły z Pragi prowincjał zakonu. Zakonnicy produkowali znakomite piwo na potrzeby zakonnych braci, zaś nadwyżki sprzedawali w Świdnicy, w karczmie mieszczącej się w starej plebanii, co z oczywistych przyczyn nie podobało się świdnickim karczmarzom i właścicielom browarów.

 

Piwo produkowane w Śmiałowicach było bardzo dobrej jakości i cieszyło się tak dużym powodzeniem wśród lokalnych smakoszy, że w celu ochrony interesów świdnickich browarników i karczmarzy, rada miasta wydała zakaz sprowadzania go do Świdnicy. Stało się to powodem trwającego kilkadziesiąt lat burzliwego sporu z zakonnikami, zakończonego dopiero w roku 1700 ugodą podpisaną przez rektora zakonu ze świdnickimi karczmarzami. W późniejszych latach zakonnicy uruchomili tu także gorzelnię.

 

Zachowane do dnia dzisiejszego ruiny dawnego browaru i gorzelni wskazują, iż cały proces produkcyjny opierał się na tradycyjnych technologiach, wykorzystywanych już od średniowiecza. Niezbędne dla jego funkcjonowania były więc budynki słodowni, zapewne także lodowni oraz obszerne pomieszczenia magazynowe, umieszczone w piwnicach bądź w przyziemiu. Zalety bardzo głębokich i przestronnych browarnianych piwnic były szeroko znane.

 

Decydujące znaczenie dla jakości piwa miała woda. W najgłębszej z piwnic budynku znajdowało się ujęcie wody źródlanej, które słynęło w okolicy ze szczególnie dobrej wody. Natomiast najważniejszym i najdroższym elementem wyposażenia browaru były miedziane panwie, służące do warzenia piwa. Do produkcji piwa używało się dwóch zasadniczych zbóż – jęczmienia i pszenicy, pochodzących z lokalnych upraw, jednak w śmiałowickim browarze dominowało piwo jęczmienne. Zakonnicy prawdopodobnie prowadzili także własne plantacje chmielu, stosowanego jako dodatek do piwa.

 

Oprócz podstawowych surowców do produkcji piwa, zużywano także znaczne ilości surowców niezbędnych do celów technologicznych, takich jak lód i drewno. Lód służący do schładzania piwnic pozyskiwano w okresie zimowym z pobliskiej Bystrzycy, natomiast drewno niezbędne do suszenia słodu, przygotowania zacieru i gotowania piwa pochodziło z okolicznych, liściastych lasów, wchodzących w skład majątku.

 

W roku 1681 browar został zniszczony wskutek powodzi, a następnie odbudowany i rozbudowany za sumę 1500 florenów. Jednak całkowicie nowy budynek powstał dopiero w 1728 roku.

 

Po kasacie zakonu i sekularyzacji dóbr, browar w roku 1810 stał się własnością rodziny von Barchewitz, zaś od roku 1890 jego dzierżawcą, a później właścicielem został piwowar Ernst Herford. Nabył browar na własność w roku 1920, by uchronić go od przekazania w obce ręce w ramach przeprowadzanych po I wojnie światowej rozliczeń osadniczych.

 

Warto podkreślić, że w okresie wielkiego kryzysu na początku lat dwudziestych XX w. na obszarze powiatu świdnickiego utrzymało się jedynie pięć browarów – w Sobótce, Strzegomiu, Świebodzicach, Witoszowie oraz w Śmiałowicach. Śmiałowicki browar działał nieprzerwanie do 1945 r., a jego ostatnim właścicielem był mieszkający w Śmiałowicach Fritz Herfort.

 

Obok browaru czynna była także niewielka karczma oferująca mieszkańcom lokalne wyroby. W latach 20. XX wieku browar prowadził także obwoźną sprzedaż piwa i gorzałki po okolicznych miejscowościach.

 

Po wojnie browar i gorzelnia nie wznowiły działalności. Nieużytkowane zabudowania browaru stopniowo podupadły, a większość maszyn i urządzeń w latach pięćdziesiątych wywieziono do gorzelni w pobliskich Mrowinach. O dawnej świetności tego obiektu świadczy wielkość zrujnowanych już zabudowań, a także zabytkowy kamienny portal zwieńczony herbem, kiedyś stanowiący zapewne główne wejście do browaru.

 


Tekst i opracowanie: Lucyna Szpilakowska

 

 

 

 

Świdnicka wojna piwna (ze śmiałowickim browarem w tle)

Największy konflikt związany z handlem piwem w Świdnicy miał miejsce w drugiej połowie XVII w. Spowodowany on został pojawieniem się w mieście nowego, prężnego czynnika społecznego. Tło konfliktu wywodziło się wprost ze średniowiecznych przywilejów, a samo zdarzenie przeszło do historii jako "trzydziestoletnia wojna piwna".


Przyczyna tego konfliktu była bardzo złożona. Na ogólne zubożenie rzemieślników w wyniku długotrwałych działań wojny trzydziestoletniej nałożył się spór wyznaniowy. Dość powiedzieć, że protestancką większością rządziła katolicka nieliczna mniejszość. Wiarę katolicką wprowadzano pod przymusem, w sposób daleki od delikatności, np. kwaterując w protestanckich domach cesarskich dragonów.

Krótko po wojnie represje złagodzono, a protestanci otrzymali na mocy traktatu pokojowego prawo wybudowania poza murami miasta własnego kościoła (tzw. Kościół Pokoju). Nadal jednak katolicy byli uprzywilejowani, a agresywnie prowadzona przez kościół akcja nawracania granicząca z nachalną indoktrynacją budziła niechęć i opór.


Jezuici pojawili się w Świdnicy już w czasie wojny trzydziestoletniej z rozkazu cesarza Ferdynanda III, który przychylił się do prośby starosty Heinricha von Bibrana. Początkowo byli to przybyli z Nysy ojcowie Cyriakus Kirwitzer i Christoph Keller. Jezuici uzyskali od miasta kościół pod wezwaniem Ciała Chrystusowego, a następnie kaplicę św. Barbary. Wszczęli również spór z wrocławskimi klaryskami w sprawie użytkowania kościoła parafialnego św. Stanisława i św. Wacława, zakończony zwycięsko dopiero w 1660 r. po interwencji papieża Aleksandra VII.

Intensywna działalność jezuitów wymagała jednak znacznych środków. Niewielkie pensje wypłacane corocznie z kasy księstwa na polecenie casarza były dalece niewystarczające. W wyniku wytrwałych zabiegów świdnicka rezydencja zakonu uposażona została pokaźnymi darowiznami. m.in. starosta księstwa świdnicko-jaworskiego, Georg Ludwig von Starhemberg, zapisał w testamencie dużą sumę pieniędzy, a kanclerz księstwa, Jacob von Thamm majątek Kwietniki koło Jawora.

 

W roku 1652 arcyksiążę Ferdynand IV podpisał akt darowizny, na mocy którego jezuici weszli w posiadanie wsi Śmiałowice, Marcinowice i Klecin. Otrzymany majątek oszacowano na przeszło 23 tys. talarów. Pozwoliło to na przekształcenie rezydencji (najniższa ranga jezuickiej siedziby) w kolegium.

W Śmiałowicach już kilka lat po ich przejęciu wybudowano browar, którego lokalizację osobiście wyznaczył przybyły z Pragi prowincjał zakonu, a produkowane piwo zaczęto sprzedawać w karczmie znajdującej się w starej plebanii w Świdnicy. Trzeba tutaj wspomnieć, że parafia św. Stanisława od dawna miała prawo warzenia i szynkowania siedmiu warek piwa rocznie.


Zubożali po zniszczeniach wojny trzydziestoletniej karczmarze nie mieli jednak zamiaru w pokorze przyjąć nowych konkurentów. Jeszcze w 1555 r., na sto lat przed przejęciem kościoła przez jezuitów, aktywność gospodarcza proboszcza Wolfganga Droschke doprowadziła do wybuchu niezadowolenia właścicieli browarów. Przeszło stuletnie swary doprowadziły do wydania w 1658 r. przez starostę barona Otto von Nostitza zarządzenia o wstrzymaniu wyszynku na plebanii. Czy zarządzenie to było respektowane, należy wątpić, ponieważ w późniejszym czasie spór bardzo się zaognił.


W 1669 r. rektor jezuitów Johann Fabritius zwrócił się do specjalnej komisji cesarskiej w Wiedniu z prośbą o wyjaśnienie sytuacji prawnej siedmiu parafialnych warek i wolnego wyszynku na plebanii, jednak mimo ponagleń nie dostał żadnej odpowiedzi.


GrafikaW 1681 r. w Śmiałowicach na miejscu zniszczonego w czasie powodzi wybudowano kosztem 1500 florenów nowy browar, o znacznie większej, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, zdolności produkcyjnej.

 

Dwa lata później zagrożeni karczmarze podjęli za pośrednictwem burmistrza Ignatza Fiebinga próbę polubownego załagodzenia sporu. Zaproponowali wykupienie parafialnych piw za 300 florenów rocznie.

Następca Fabritiusa, rektor Andreas Scholtz nie przyjął jednak bardzo niekorzystnej według niego oferty. Wyliczył wartość jednej warki na 50 florenów, co dawało 350 florenów rocznie, ponadto 200 florenów jako zysk z wyszynku.

 

Na nic zdały się wyjaśnienia burmistrza, że żądania nie można spełnić, ponieważ zarówno dla magistratu, jak i dla cechu jest ono zbyt wygórowane. Nawiasem mówiąc, proporcja zysku ze sprzedaży piwa i jego wartości świadczy o bandyckiej wręcz marży stosowanej w parafialnej karczmie.


W 1690 r. karczmarze wnieśli skargę przed sąd powiatowy w Jaworze, w której oskarżyli jezuitów o wyprodukowanie i sprzedaż trzech dodatkowych warek. Pozwani zaprzeczyli, jakoby warzyli dodatkowe piwo, a ponadto starali się uzasadnić swoje żądania finansowe. Tym razem starosta baron Hans Friedrich von Nimptsch przychylił się do stanowiska księży i radził władzom miasta iść na ustępstwa. Od tej decyzji karczmarze postanowili odwołać się w 1694 r. bezpośrednio do cesarza, tym bardziej, że pewny zwycięstwa kolejny rektor Georg Groschel zażądał dodatkowej odprawy w wysokości 600 śląskich talarów lub 720 florenów.


Tymczasem wojna w mieście rozgorzała na całego. Pod koniec roku 1897 karczmarze zaczęli zaczepiać bywalców jezuickiej karczmy, tłukli im kufle i dzbany, zdarzyły się też wypadki pobicia, wreszcie w czasie Bożego Narodzenia włamali się do piwnicy plebanii i ukradli przechowywane tam beczki z piwem. Wicerektor Georg Auschnitzer poskarżył się natychmiast sprzyjającemu jezuitom staroście Christophowi von Nostitz, który polecił karczmarzom naprawić wyrządzone szkody.


Pokrzywdzeni w swym mniemaniu karczmarze postanowili wysłać w 1699 r. kolejne poselstwo na dwór cesarski w Wiedniu. Wywołało to ostrą reakcję mnichów. Rektor Jacob Stessl wystąpił publicznie przeciw burmistrzowi Christophowi Neumannowi i oskarżył go, że naraża miasto na poważne straty nie tylko ze względu na koszty, które trzeba ponieść, lecz także z powodu kary, która może spotkać miasto i cech karczmarzy za poczynione gwałty. Wyraził również nadzieję, że karczmarze osiągną więcej w Świdnicy podczas wspólnych uczciwych rokowań, niż w Wiedniu.

 

Wyciągnięta przez rektora do zgody ręka została przyjęta i po krótkich negocjacjach 28 czerwca 1700 r. podpisano porozumienie. Układ miał obowiązywać trzydzieści lat i postanawiał:

 

 1.

 

Prawo warzenia piwa przez jezuitów nie będzie kwestionowane, jednak nie wolno im było piwa sprzedawać i wymieniać, jedynie darować biednym i chorym za pisemną zgodą urzędującego burmistrza.

 2.

 

Cech karczmarzy miał spłacać parafii dochody z wyszynku, ponadto rektor otrzymał jednorazową nawiązkę w wysokości 400 guldenów w czterech ratach kwartalnych.

 3.

 

Zrujnowany w czasie wojny trzydziestoletniej folwark w dobrach Kwietniki, z którego pobierano podatek w wysokości 500 talarów rocznie, został od podatku zwolniony.

 4.

 

Miasto umorzyło zaległy roczny czynsz za wodę w wysokości 7 talarów, w zamian jezuici mieli konserwować miejski wodociąg na odcinku prowadzącym do kolegium.

 5.

 

W uzupełnieniu transakcji z 25.10.1695 r., kiedy to miasto przyznało rektorowi 27 sągów drewna i 15 kop chrustu, począwszy od października 1700 r. zwiększono deputat do 30 sągów drewna i 45 kop chrustu.

 6.

 

Umowa została podpisana na trzydzieści lat, po których miała być odnowiona. Jeżeli jezuici z jakichś powodów musieliby oddać parafię, umowa miała przejść na nowego proboszcza.

 7.

 

 

W przypadku zadziałania siły wyższej miasto mogło być zwolnione z wykonania umowy, natomiast jeśli kościół ulegnie zniszczeniu wskutek działań wojennych, pożaru lub innych zdarzeń, miasto będzie partycypować w odbudowie.

 

Umowa, kończąca trzydziestoletnią, wojnę piwną w Świdnicy została podpisana przez prowincjała zakonu jezuitów i rektora Jacoba Stessla z jednej strony, burmistrza Neumanna i trzech karczmarzy z drugiej strony, oraz starszych cechów piekarzy, sukienników, rzeźników i szewców jako świadków.



    Tekst: Krzysztof Czarnecki

 

 

↑  powrót na górę strony

 

 

 

 

 

 

Tworzenie stron internetowych HM sp. z o.o. www.hm.pl | hosting www.hb.pl